IWONA SOLECKA KURSY SZYBKIEGO CZYTANIA I TECHNIK UCZENIA (1)

Zajęcia wyrównawcze w szkole – pomoc czy fikcja?

Dla wielu rodziców zajęcia wyrównawcze to ostatnia deska ratunku, gdy dziecko nie radzi sobie w szkole. Zapisują, bo chcą pomóc. Bo wierzą, że więcej godzin oznacza większe zrozumienie. Tylko że… bardzo często efekt jest odwrotny. W tym wpisie pokażę Ci, dlaczego zajęcia wyrównawcze często zawodzą – i co możesz zrobić, żeby Twoje dziecko nie uczyło się dłużej, tylko skuteczniej.

– Pani Iwono, zapisaliśmy córkę na zajęcia wyrównawcze…
Ale to nic nie daje.

To zdanie słyszę częściej, niż bym chciała.
Rodzic myśli, że szkoła „coś zrobi”, że te dodatkowe lekcje wyrównają szanse. Że będzie więcej czasu, więcej tłumaczenia, więcej uważności.

Ale rzeczywistość bywa inna:
– Grupa dzieci z bardzo różnymi problemami
– Ten sam podręcznik, co na lekcjach
– Ten sam nauczyciel, ta sama presja czasu
– I dziecko, które zamiast rozkwitać, coraz bardziej czuje, że „nie nadąża”.

Zajęcia wyrównawcze nie leczą problemu – one go obchodzą

Z założenia to miała być forma wsparcia.
Ale w praktyce, często są to po prostu dodatkowe lekcje w tym samym stylu, który i tak nie działa.

📌 Dziecko, które nie rozumie materiału – zostaje z nim jeszcze dłużej.
📌 Dziecko, które ma problem z koncentracją – ma jeszcze więcej czasu do „wytrzymania”.
📌 Dziecko, które czuje się gorsze – teraz oficjalnie chodzi „na wyrównawcze”.

I choć nauczyciele naprawdę się starają, to system nie daje im czasu na indywidualne podejście.
To nie ich wina.
To po prostu nie ta metoda.

Dlaczego to nie działa?

Bo dzieci, które „nie nadążają”, nie potrzebują więcej tego samego.
One potrzebują:
– znaleźć swój sposób na uczenie się,
– odbudować poczucie, że coś potrafią,
– dostać narzędzia, jak zapamiętywać, jak się skupić, jak odpocząć,
– zrozumieć jak działa ich głowa – a nie tylko co jest w książce.

To nie brak wiedzy jest problemem.
To brak strategie poznawczej i emocjonalnego bezpieczeństwa.

Historia z gabinetu

Przyszedł do mnie chłopiec – 11 lat.
Chodził na wyrównawcze z matematyki, języka i przyrody.
Efekt?
– Oceny nadal słabe
– Motywacja: zerowa
– A na moje pytanie: „Co lubisz?” odpowiedział:
„Nic. I tak jestem głupi”.

Zaczęliśmy pracę od podstaw.
Od zaufania do siebie. Od ćwiczeń na wybieranie informacji. Od śmiesznych gier z tekstem.

Po miesiącu powiedział mamie:
„Już nie jestem wyrównawczy. Teraz uczę się po swojemu”.

Co możesz zrobić jako rodzic?

✅ Obserwuj – czy dziecko po zajęciach jest spokojniejsze, czy bardziej zniechęcone.
✅ Zadawaj pytania – „Czy coś Ci pomogło? Co było dziś inaczej?”
✅ Szukaj innych rozwiązań – gdzie dziecko jest podmiotem, nie „zadaniem do nadrobienia”
✅ Daj mu dostęp do metod, które uczą jak się uczyć, nie tylko co.

Bo dziecko nie potrzebuje „wyrównywania”.
Ono potrzebuje dojścia do swojej mocy uczenia się.
Nie na końcu ogona.
Na swoim miejscu.

Jeśli masz wątpliwość, czy zajęcia wyrównawcze faktycznie coś zmieniają – porozmawiajmy.

Pomogę Ci zobaczyć, czego naprawdę potrzebuje Twoje dziecko.
Czasem wystarczy jedna rozmowa, by przerwać błędne koło.